Praca szuka pracownika, a chętnych wciąż brak
Sytuacja na polskiej wsi nie wygląda zbyt interesująco. Z przykrością można stwierdzić, że w danym roku cześć owoców oraz warzyw po prostu zgnije, z prostego powodu, a mianowicie braku siły roboczej. Nie oznacza to jednak, że powód tkwi w pracownikach, lecz w płacy, która nie jest zbyt adekwatna do wykonywanej z dużym wysiłkiem pracy. Ponadto, problem nie dotyczy tylko polskich rolników. Pracownicy z Ukrainy
Wraz ze zbliżeniem się sezonu letniego, pojawia się kłopot z chętnymi do pracy. Właściwie siła robocza jest potrzebna od teraz. Młodzież nie kwapi się do tego typu zajęcia, inni nie chcą schylać się nad kobiałką, bo jest to nieprzyjemne. Co więcej, pracownicy z Ukrainy już też nie chcą zarabiać świadcząc tę nieopłacalną pracę i wolą pracować na produkcji. Nic dziwnego, że pomimo masy ogłoszeń o prace w Internecie, odzew jest znikomy. Zapotrzebowanie w skali kraju wynosi aż 500tys. osób. Młodzi rolnicy już umówili się z rodziną, znajomymi lub innymi zaufanymi osobami celem pomocy w sezonie. Mniej przedsiębiorczy starsi rolnicy wciąż mają problem z dostosowaniem się do zmieniających się warunków na rynku pracy, a w rezultacie plony zostają niezebrane. Problem dotyczy co raz większej ilości gospodarstw rolnych. Oczywiście istnieje rozwiązanie podniesienia przez rolnika ceny warzyw lub owoców, żeby wygenerować wyższe zyski i tym samym zapłacić więcej pracownikom. Nie do końca ten model sprawdza się, a powodu chociażby niższej ceny u rolnika, który zbiera na własną rękę z pomocą rodziny lub przyjaciół i proponuje konsumentom niższe ceny. To z kolei przyciąga klientów, którzy zawsze będą kupowali tam gdzie taniej.
Rząd Rzeczypospolitej opracował ustawę o nowej umowie przy zbiorach, lecz ona nie wskazuje na limit czasu i w razie postanowienia przez rolnika dwunastu lub szesnastu godzin pracy, pracownikowi musi się do tego dostosować. Brak w umowie też minimalnej stawki za pracę, a osób chcących mieć odprowadzoną składkę zdrowotną nie jest tak dużo.
Praca na polu jest zbyt ciężka, i ludzie nie chcą tak pracować nawet poza granicami kraju. Bardziej opłacalnym jest wyjazd za granicę do pracy na produkcji lub magazynie, poświęca się na to mniej wysiłku, a zarobić można więcej. Z punktu widzenia Polaków, co nie jest prawdą, wina leży po stronie wschodnich sąsiadów, ponieważ oni są niezainteresowani pracą na roli. Głównym problemem jest niska cena skupu lub program 500+, który z góry rozbestwia potencjalnych pracowników i pobudza co raz większą niechęć do pracy. Ludzie wolą być na bezrobociu i w gorszej sytuacji, aniżeli pracować w polu. Polska wieś starzeje się w tempie przyśpieszonym. Młodzi ludzie masowo wyjeżdżają do większych miast, a starsi rolnicy nie mają już tyle siły, żeby pracować, a co za tym idzie? Redukcja gospodarstw uprawiających warzywa i owoce, bo z tymi produktami jest najwięcej pracy, co doprowadzi w rezultacie do wzrostu cen na te produkty, które konsumenci nie zawsze będą mogli kupować.